Gdzieś między wakacjami, które skończyły się z pierwszym
dniem pracy, ową pracą i październikowym powrotem na studia, nadeszło pytanie
cholernie egzystencjalne ale bardzo zużyte: Co z tym życiem? Bo
zasmakowawszy uroków studiowania/ niestudiowania/ pracowania w elastycznym
czasie pracy/ i w tym stricte ustalonym 9-17, nadszedł czas zastanowienia się i
co dalej?, bo chyba długo już tak być nie może.
Czas nanoszenia lekkich poprawek na marzenia i plany, bo a nuż uda się je
zrealizować. Bo przecież już od małego mówili, że dobry plan to podstawa
sukcesu. To się odcisnęło w mojej głowie i teraz same plany mam i każdy lepszy
od poprzedniego, a działań brak. Lenistwo przykrywane słowem niemoc.
www.realbiztips.com |
Wiedzieć czego się chce i jak to zrobić, to już coś. Niby
tylko jeden krok od finału. Jeden ogromny, stumilowy przez większość
nazywany pracą. Taką na własny rachunek albo na czyjś, ważne że pomaga w
osiąganiu celów. Wychowane na Seksie w wielkim mieście i Magdzie M. są
realistkami, nie oczekują spotkania miłości życia na studiach, ani najwyższego
szczebla kariery przed 30-tką. Tylko jakoś tak racjonalizm takich opowieści nie
mówi jak wziąć się do roboty skoro życie i studia pozwalają nic nie robić.
Mobilizacji mi trzeba, bo mnie oszukiwały te bohaterki. Wcale a wcale nikt nie
pokazał jak się zaczyna tę piękną, szaloną i kolorową karierę.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz