czwartek, 18 października 2012

big warsaw dream


Gdzieś między wakacjami, które skończyły się z pierwszym dniem pracy, ową pracą i październikowym powrotem na studia, nadeszło pytanie cholernie egzystencjalne ale bardzo zużyte: Co z tym życiem? Bo zasmakowawszy uroków studiowania/ niestudiowania/ pracowania w elastycznym czasie pracy/ i w tym stricte ustalonym 9-17, nadszedł czas zastanowienia się i co dalej?, bo chyba długo już tak być nie może.

Czas nanoszenia lekkich poprawek na marzenia i plany, bo a nuż uda się je zrealizować. Bo przecież już od małego mówili, że dobry plan to podstawa sukcesu. To się odcisnęło w mojej głowie i teraz same plany mam i każdy lepszy od poprzedniego, a działań brak. Lenistwo przykrywane słowem niemoc. 

www.realbiztips.com

Wiedzieć czego się chce i jak to zrobić, to już coś. Niby tylko jeden krok od finału. Jeden ogromny, stumilowy przez większość nazywany pracą. Taką na własny rachunek albo na czyjś, ważne że pomaga w osiąganiu celów. Wychowane na Seksie w wielkim mieście i Magdzie M. są realistkami, nie oczekują spotkania miłości życia na studiach, ani najwyższego szczebla kariery przed 30-tką. Tylko jakoś tak racjonalizm takich opowieści nie mówi jak wziąć się do roboty skoro życie i studia pozwalają nic nie robić. Mobilizacji mi trzeba, bo mnie oszukiwały te bohaterki. Wcale a wcale nikt nie pokazał jak się zaczyna tę piękną, szaloną i kolorową karierę.

K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz