środa, 30 maja 2012

letnie harce


Są miejsca, na które czekam całą jesień, zimę i cholernie zimne początki wiosny. A i tak rok w rok wraz z pierwszymi ciepłymi dniami zawodzą mnie i mają opóźnienia w otwarciu.

Plac Zabaw (o zgrozo!) otworzył się dopiero niedawno. Na otwarciu, przybyło jakieś, według nie oficjalnego źródła – mojego oka, 2 tys. osób, uświadomiłam sobie wręcz absurdalny fenomen tego miejsca. Nie raz ktoś pytał: Co to w ogóle jest? Co tam mają, że wszyscy tam bywają? No nic nie mają specjalnego! Ale jest wręcz przesadnie przyjemnie, to chyba zwyczajnie taka najczystsza forma relaksu całej rzeszy Polaków – Browar w plenerze. Całej przyjemności nie burzą nawet hordy hipsterów, którzy chodzili tam zanim jeszcze było modnie ;) Przyznaję oficjalnie i publicznie, tak uległam stuprocentowo urokowi albo strasznej modzie na to miejsce. Nawet szanowna rodzicielka zabrana w to miejsce zeszłym latem, myślami wraca do niego i oznajmia że jak przyjedzie to musimy iść!

http://www.funnysigns.net

I już wiem, że dzień zamknięcia jesienią będzie pewnie pierwszym dniem depresji, bo uświadomię sobie przecież, że skoro już jesień to wypada, zgodnie z przyjętymi normami, w ową depresję popaść.


K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz