wtorek, 15 stycznia 2013

małe zbrodnie małżeńskie


Katarzyna Herman, Redbad Klijnstra – Małe zbrodnie małżeńskie; Teatr Praga.


Każdy kto czytał książkę Schmitt’a wie o czym tam mówią, każdy kto nie czytał spokojnie może wybrać się na spektakl. Ja czytając, takie właśnie obrazy i sceny miałam w wyobraźni. Genialny spektakl, aktorsko fenomenalna Herman i Klijnstra, którzy już od pierwszej sceny są dla mnie wiarygodnym małżeństwem z 15 letnim stażem.


„Przeznaczeniem miłości jest rozkład. Sam napisałeś to w swojej książce, w Małych zbrodniach małżeńskich. Straszne! Kiedy to przeczytałam, odniosłam wrażenie, jakbym przypadkiem usłyszała rozmowę, której nie powinnam była usłyszeć, rozmowę, w której mówiłeś źle o mnie, o nas, rozmowę, która pozbawiła mnie złudzeń.” – E. E. Schmitt


Dokładnie tak czułam się podczas spektaklu, jakbym była w tamtym mieszkaniu i spoglądała z wygodniej sofy na zbrodnie. Odważni ci, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie, ja czułabym się zawstydzona i nie na miejscu. Zimowa aura i żar na scenie, w którego blasku nieprzyzwoicie chętnie ogrzewała się publika. Myśląc, że nie mają ze sobą tak źle, bo przecież nie atakują się nawzajem zza fotela. Percepcja tych scen pewnie jest dla każdego inna. Śmiech w niektórych momentach powodował, że zastanawiałam się, dlaczego się pojawiał. Czy nerwowy, bo u nas też tak jest, czy zupełnie naturalny, bo ta sytuacja jest śmieszna i abstrakcyjna, czy przez wzruszenie, bo metaforycznie można to odnieść do codzienności każdego związku i problemów.
Polecam! Fantastyczne przeniesienie książki na deski teatru.

K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz