sobota, 26 stycznia 2013

Multizadaniowość


Jeden weekend, fachów w ręku 10. Chociaż nie, nie jeden, bo takie weekendy zdarzają się często. Od kucharki przez naukowca do hydraulika i złotej rączki. I wszystko muszę przecież zrobić SAMA, nie pokazać braków. Sama radzę sobie perfekcyjnie, jestem samodzielna i samowystarczalna. W głowie mi siedzi, że przecież tylko takie osoby osiągną sukces.
W obliczu kryzysu pomocną rękę wyciąga wujek Google i podpowie jak zmyć silikon z rąk, bo się zapomniało ubrać rękawiczek. A nawet jak po pół roku zacznie przeciekać, to satysfakcja, że udało się zrobić własnymi rękami, przerasta wysiłek robienia od nowa.

www.realwomen1.com

W tygodniu rodzinny tłumacz angielskiego i podobno studentka – choć zadziwiająco z ostatnią etykietą utożsamiam się najmniej. A przecież to właśnie tym się zajmuję, na to poświęcam najwięcej czasu i energii, przynajmniej według oficjalnych danych. Tylko jakoś dziwnie odnoszę wrażenie, że tydzień stereotypowego studenta wygląda zupełnie inaczej niż mój. Ale przecież kierunek mi się podoba, sesja za sesją, wszystko zdane więc jest poprawnie. Nie ma co zmieniać wyobrażeń o studiującym dziecku, które będzie miało taką pracę jak Stenka w Pogodzie na piątek.

W mojej głowie za to, coraz częściej krzątająca się myśl, że czas się wziąć dosłownie do pracy, nadal opuszcza myśli wraz z naciśnięciem play w kolejnym odcinku serialu. Statystycznie wysłanie jednego cv na miesiąc daje mi szansę na znalezienia zajęcia w ciągu następnych trzech lat. I zawsze, jak już przypadkiem wyślę to po chwili stwierdzam, że to może jednak nie to, nie pasuje mi. SuperNiania twierdzi, że to może przez rodziców, którzy dawali wszystko i teraz jestem złamanym pokoleniem, z aspiracjami narzuconymi przez innych i kompletnie bez planu jak się za cokolwiek zabrać. W każdym razie, cokolwiek większego niż pranie. Tym samym znalazłam idealne wytłumaczenie mojego zawieszenia w czasoprzestrzeni.

www.palmtreeclassic.com


Taki program multitasking włączyłam jeśli chodzi o wszelkie zadania do wykonania w domu, tych życiowych chwilowo nie ruszam. Po sesji na pewno się za nie wezmę!

K.

2 komentarze: