poniedziałek, 5 marca 2012

Love story

Kolejny już tusz okazał się być bardziej niż do dupy. Ciemnymi smugami, malowniczo spłynął po policzkach i kapiąc z brody, poplamił mi serce na czarno.
            A to tylko krótka Opowieść miłośna.
Ponadczasowa. Bez patosu, wielkich uniesień i słodkiego, różowego lukru oblepiającego każdą stronę. Bezpretensjonalna.
I bez happy endu.
wydawnictwoalbatros.com

Lubię do niej wracać. Paradoksalnie z uśmiechem.

A.

3 komentarze:

  1. Czasem do takich książek wracam z uśmiechem, bo są dla mnie oczyszczeniem, tzw. balsam dla duszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorąc pod uwagę to, że był po czesku, to nie wiem czy jest czego zazdrościć :D nic nie rozumiałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie ją przeczytam :) Ostatnio chodzi za mną dobra miłosna historia...

    OdpowiedzUsuń