wtorek, 24 kwietnia 2012

(Nie)życie – pełną parą


Zainspirowana zostałam filmem Nietykalni. Nadal dziwie się jak można w tak piękny sposób opowiadać o sprawach tak trudnych, wręcz tabu w naszym kraju. Pokazują, że można śmiać się z ludzkich ułomności. A tu proszę sukces, ludzie pędzą stadnie do kin. Czyli jednak nie jesteśmy tacy zgorzkniali i sztywni?! I gdzieś tam pewnie w każdym wychodzącym z kina zaczyna tlić się pytanie: Czy żyję pełnią życia? Zżera ta wątpliwość od środka, bo w obliczu sparaliżowanego faceta, który pędzi ulicami Paryża na swoim stuningowanym wózku, chyba mało kto ma czelność powiedzieć: Tak, żyje pełnią!


I sama, jako człowiek kanapowy, męczę się strasznie z tą myślą. Niestety lata spędzone w pozycji horyzontalnej nie rozbudzają kreatywności. Z początkiem roku był plan co osiągnąć w 2012, ale zaskakująco był na tyle leniwy że wypełnił się już w styczniu. Przyszła pora na nowy, poważny i życiowy. Już czas ruszyć zwoje mózgowe i ciało przy okazji weekendu najdłuższego w roku. Klej, nożyczki, gazety do rąk i tworzenie mapy marzeń: start

K.

1 komentarz:

  1. Tak to bywa, mi też ciągle za mało i chciałabym robić jeszcze więcej!

    OdpowiedzUsuń