Zainspirowana zostałam filmem Nietykalni.
Nadal dziwie się jak można w tak piękny sposób opowiadać o sprawach tak
trudnych, wręcz tabu w naszym kraju. Pokazują, że można śmiać się z
ludzkich ułomności. A tu proszę sukces, ludzie pędzą stadnie do kin. Czyli
jednak nie jesteśmy tacy zgorzkniali i sztywni?! I gdzieś tam pewnie w każdym
wychodzącym z kina zaczyna tlić się pytanie: Czy żyję pełnią życia? Zżera ta
wątpliwość od środka, bo w obliczu sparaliżowanego faceta, który pędzi ulicami
Paryża na swoim stuningowanym wózku, chyba mało kto ma czelność powiedzieć: Tak,
żyje pełnią!
I sama, jako człowiek kanapowy, męczę się strasznie z tą
myślą. Niestety lata spędzone w pozycji horyzontalnej nie rozbudzają
kreatywności. Z początkiem roku był plan co osiągnąć w 2012, ale zaskakująco
był na tyle leniwy że wypełnił się już w styczniu. Przyszła pora na nowy,
poważny i życiowy. Już czas ruszyć zwoje mózgowe i ciało przy okazji weekendu
najdłuższego w roku. Klej, nożyczki, gazety do rąk i tworzenie mapy marzeń:
start!
K.
Tak to bywa, mi też ciągle za mało i chciałabym robić jeszcze więcej!
OdpowiedzUsuń